Spełnianie się snu o prawdziwym domu.

Zapierające dech w piersiach wnętrza można znaleźć wszędzie. Może to być małe mieszkanie w małym miasteczku, kawalerka w bloku, drewniany domek na wsi, imponujący loft w dawnej fabryce czy wyremontowany strych. Istotne jest by nie wprowadzać do wnętrz, na siłę, klimatu, którego w nich nie ma. Wszelkie udawanie zostanie zauważone i zdeklasuje nawet skądinąd ciekawe rozwiązania. Drewniane belki ciągnące się po niewysokich sufitach na nowych osiedlach w Warszawie, postarzane, na wpół rustykalne meble i dodatki w malutkich mieszkaniach z wielkiej płyty, daleki wschód w przedwojennej kamienicy czy nowoczesność i minimalizm w drewnianym domu pod miastem. Można, ale po co? Czy nie lepiej jest odszukać i odsłonić już istniejący klimat danego miejsca, budynku i jego otoczenia? A całość urządzić w odkrytym już tonie, choć zgodnie z naszym gustem? Zadanie nie należy do łatwych, sklepy kuszą tysiącami przedmiotów w jakże odmiennych stylach. I to nam się podoba i tamto, ale jak to połączyć? Ach, jakoś się uda. Kupujemy więc i skórzany fotel jak po dziadku i postarzany zegar jak z francuskiej stacji kolejowej, a na koniec parę obrazów w sklepie na I. Jednak less is more (jak pisał w swoim XIX wiecznym poemacie Robert Bowring). Umiejętność łączenia stylów nie jest prostą sprawą, dlatego tak często lądujemy w bezpiecznych, nowiutkich mieszkaniach wykończonych jak od linijki, które dopiero z czasem zagracamy mało udanymi nabytkami. W najbliższym czasie postaram się przedstawić kilka rozwiązań wnętrzarskich nieźle korespondujących ze stylistyką architektury budynku, osiedla, czy otoczenia, w których style poszczególnych elementów mieszają się z dużą, moim zdaniem, gracją. Zapraszam do czytania i oglądania. JŁ

Komentarze